sobota, 20 lipca 2013

Peleryna Zwiadowcy PZw-1


          O Pelerynie Zwiadowcy PZw-1 słyszeliśmy już wiele legend. Według jednych jest to niesamowite cudo, według innych totalna kompromitacja. Postanowiliśmy na własnych skórach się przekonać czy jest to tylko ciekawostka, czy też sprzęt przydatny w jakiegoś rodzaju działaniach.


W założeniu twórców PZw-1 miało sprostać szeregowi zadań:

Środek ochronno-maskujący:
PZw-1 chronić może nas chronić przed deszczem lub przed opadem promieniotwórczym. W ochronie przed deszczem naprawdę spisuje się na medal - mocna guma z której wykonana jest peleryna ochroni nas nawet podczas ulewy monsunowej. Z drugiej jednak strony noszenie jej bezpośrednio na sobie skutkuje bardzo ograniczonym dostępem do oporządzenia, utrudnia nam ruchy, jest ciężka i niepraktyczna. Może się przydać podczas słonecznego dnia nad wodą gdy zechcemy pokazać nasz ponton rozweselonej gawiedzi na plaży, a tu nagle zacznie padać deszcz. Niestety w warunkach taktycznych lub podczas wyprawy wymagającej komfortu użytkowania, PZw-1 nie sprawdza się jako płaszcz przeciwdeszczowy.
Oczywiście zawsze może nas ochronić przed wilgocią z podłoża, albo jako plandeka. W pierwszym przypadku zadanie nie jest skomplikowane - peleryna leży na ziemi, a my na niej. Jednak aby zachować jej właściwości "przeprawowe" najlepiej obchodzić się z nią jak z jajkiem, choć z drugiej strony materiał wygląda na solidny, a oprócz kleju został też w najważniejszych miejscach podszyty. Znacznie bezpieczniej wykorzystać ją do budowy dachu - bezpieczniej, dla peleryny oczywiście. Bo tak ciężki dach ( w porównaniu np. do zwykłego poncza ) wymaga solidnej konstrukcji na budowę której możemy nie mieć czasu ani środków, a gdy dach naszego misternie usytuowanego Punktu Obserwacyjnego spadnie nam na głowę wtedy pozostaje nam tylko owinąć się w pałatkę i czołgać na cmentarz. W wersji turystycznej jest to rozwiązanie o wiele bezpieczniejsze.

PZw-1 w pełnej okazałości.
Zestawienie PZw-1 i zwykłej pałatki (#1)
Zestawienie PZw-1 i zwykłej pałatki (#2)
Jako środek do ochrony przed skutkami ataku Bronią Masowego Rażenia skuteczność PZw-1 nie powinna odbiegać od skuteczności OP-1. Ten sam materiał oraz wykończenia ( np. znienawidzone przez wszystkich guziki ) gwarantuje, że śmiercionośny opad po nas spłynie. Ściągacz na kapturze zapewnia pewną szczelność w połączeniu z maską przeciwgazową. Należy pamiętać, że możliwości ochronne stoją na poziomie sprzed 40 lat, a technologia w tym czasie poszła do przodu, więc nie wymagajmy cudownych rozwiązań.Ochronę rąk zapewnią nam dołączone do zestawu gumowe płetworękawice, które zostaną opisane w dalszej części artykułu.



PZw-1 w torbie - jak widać nie ma problemu ze składaniem peleryny, zarówno przed i po użytkowaniu.
Wykorzystanie peleryny jako namiotu:
 W tej kwestii sprawa jest identyczna jak w przypadku pałatki. Potrzebujemy dwóch krótkich bądź jednego długiego stelaża ze śledziami, oraz dwóch peleryn. Istotne aby peleryny były w tych samych rozmiarach.

I rozmiar - dla żołnierzy o wzroście do 175 cm / do 90 kg
II rozmiar - dla żołnierzy o wzroście powyżej 175 cm / do 100 kg
Przewaga peleryny nad pałatką zachodzi w kwestii użytego materiału - po ulewie z peleryny wystarczy strzepnąć nadmiar wody, a jej waga pozostaje taka sama. W przypadku pałatki jak zapewne wielu z Was wie, sytuacja nie jest taka kolorowa. Pałatka nasiąka wodą i staje się sztywna. Zajmuje więcej miejsca oraz przybiera na wadze. Ponad to jej odporność na wodę nie jest stuprocentowa.


Środek przeprawowy:
Dochodzimy do sedna naszego artykułu. Bowiem nikt nie ma chyba zamiaru kupić PZw-1 aby tylko i wyłącznie rozbić namiot w lesie lub na wypadek agresji obcego mocarstwa przy użyciu broni jądrowej na jego dom.

Minuta, dziesięć sekund. Tyle zajęło Przytulowi napełnienie 4 komór PZw-1 powietrzem. Zakładając, że pojemność płuc każdego z nas może się różnić przyjmijmy że minuta to średni czas napompowania pontonu.
No to pompa
Ponton posiada 4 komory, które połączone są gumowymi wężykami wystającymi na zewnątrz. Wężyki można w każdej chwili zacisnąć specjalnym elementem przyczepionym tam na sznurku ( oczywiście rekomenduję wymianę sznurka gdyż wysokie fale mogą spowodować, że bezpowrotnie go utracimy )
Metalowe zaciskacze na wężykach niestety nie dają gwarancji szczelności.
Sznurek przy zaciskaczu podczas pierwszej próby został w mojej ręce. Jako, że nie jestem Herkulesem, to raczej wina słabego materiału.
Dzięki zastosowanemu rozwiązaniu skraca się czas dmuchania pontonu ( zakładając, że dmucha jedna osoba ), a teoretycznie otrzymujemy gwarancje, że po przebiciu jednej komory, te pozostałe uniosą nas na brzeg, Niestety w rzeczywistości pomimo zablokowaniu wężyka, powietrze i tak niestrudzenie leci do przebitej komory ( w naszym przypadku otwartej ). Jednak czas w jakim nasz ponton znowu stanie się tylko peleryną wydłuża się co daje nam szansę na suchą przeprawę, przynajmniej naszego sprzętu.


Twórcy zapewnili 7 uchwytów, które można użyć do transportu lub do połączenia pontonów/peleryn.


- Wchodząc na ponton należy dobrze rozłożyć ciężar - jeżeli na ostatnim świątecznym obiedzie u babci za dużo wrzuciliśmy na ruszt należy przesunąć się do przodu, tak żeby na dziobie pontonu spoczywała klatka piersiowa.




Środek ciężkości spoczywa za daleko z tyłu - ponton nabiera wody i robi się nieprzyjemnie.
- Bardzo trudno jest przeprawić się po cichu, tym bardziej jeżeli nurt jest dość silny i wkładamy dużo siły w ruch ramion. Oczywiście dotyczy to pierwszej osoby która używa siły własnych mięśni, reszta przeciągana jest liną przyczepioną do pontonu. My używaliśmy dwóch lin, ale można to zrobić za pomocą jednej o odpowiedniej szerokości. W sumie sposobów na przeprawę jest wiele i wszystko zależy od sytuacji w jakiej jesteśmy, sprzętu który przenosimy i czasu.
- Ponton idealnie sprawdza się do transportu sprzętu. Jest dużo miejsca na plecaki, a "poły" peleryny po spięciu tworzą daszek zabezpieczający bagaż przed zalaniem z boku oraz przed wypadnięciem. Jeżeli woda nie jest zbyt głęboka można nadmuchać ponton, wrzucić do niego plecak i przeprawić się wpław z ekwipunkiem w pontonie.
- Ponton jako środek przeprawowy dla ludzi ma sens, jeżeli nie ma możliwości innej przeprawy. Zajmuję to zbyt dużo czasu, wywołuje zbyt dużo hałasu i angażuje zbyt dużo sił. Ostatecznie tak czy siak na drugim brzegu będziemy mokrzy.



Plecaki płyną. Liny były zbyt krótkie i musieliśmy dodatkowo moczyć się w wodzie.


- Broń raczej trzymaliśmy na plecach, żeby jej metalowe elementy nie uszkodziły pontonu i nie popsuły przeprawy. Trzymanie broni w gotowości możliwe jest gdy ponton był ciągnięty liną. Dla osoby, przecierającej szlak nie znaleźliśmy możliwości aby trzymał jednocześnie broń, wiosłował i zachowywał dyscyplinę dźwięku.
- Ponton ma dużą wartość turystyczną. Niewiele osób na plaży może się pochwalić podobnym cackiem. Zainteresowanie wśród dzieci również gwarantowane.
- Największą klapą okazują się rękawice posiadające specjalną błonę zwiększającą powierzchnie naszego wiosła. W wyniku czego trzymanie broni oraz wykonanie jakiegokolwiek solidnego chwytu jest bardzo trudne.

Rękawicy musieliśmy przyjrzeć się z bliska, ale nadal nie wiemy co autor miał na myśli.

Rękawice niby posiada ściągacz za łokciem, który powinien powstrzymywać wodę przed dostaniem się do środka. W praktyce nasiąknięty wodą mundur przemyca wodę do rękawicy, woda wraz z powietrzem ( w rękawicy jest naprawdę dużo miejsca ) wypycha naszą dłoń z miejsca gdzie powinna spokojnie leżeć i w efekcie mamy łapy jaszczuroluda, który właśnie postanowił zrzucić skórę. Absolutnie odradzamy używania tego wynalazku. Niby da się rozciąć błonę nie naruszając szczelności, ale szansa na awarię nadal pozostaje duża. Można by zastosować ściągacz na wysokości nadgarstka który by trzymał dłoń i wodę na swoich miejscach, postaram się to przetestować przy okazji. Ponad to mokre gumowe rękawice robią się śliskie co dodatkowo utrudnia operowanie dłonią.

Nawet tak drastyczna operacja na łapie jaszczuroluda nie pomogła i lina nadal uciekała z śliskich rąk.



Po zakończeniu przeprawy raczej nie ma problemu ze zwinięciem pontonu. Faktem jest, że dokładnie spuszczenie powietrza zajmuje dłuższą chwilę, ale torba może pomieścić zarówno ponton jak i trochę powietrza które w nim zostało więc spakowanie się, nawet w pośpiechu nie powinno być przeszkodą.

Ocena? Wystawiliśmy 3,5 z pewnych względów. Peleryna pomoże nam w przeprawie przez głęboką wodę, choć nie wyjdziemy z tego sucho, to nasz sprzęt owszem. Jest wielofunkcyjna ( jedną z funkcji jest stworzenie noszy polowych o czym jednak opowiemy w niedalekiej przyszłości ) i na każdej dłuższej wyprawie możemy znaleźć dla niej zastosowanie. Z drugiej strony jest rozwiązaniem przestarzałym. Zajmuję sporo miejsca i jest dość ciężka. Niewygodna jako płaszcz przeciwdeszczowy.
Czy warto? Każdy musi sam zadecydować czy PZw-1 przyda się w jego działaniach.

W razie dodatkowych pytań możecie bez problemu się z nami skontaktować.

Życzymy udanych przepraw, a tymczasem udajemy się na suchy ląd.

Mam nadzieję, że może jeszcze w to lato uda nam się zrobić test na "głębokiej wodzie". Tymczasem przygotowujemy powoli test peleryny jako noszy polowych, będzie ciekawie ;)
Za tydzień kolejny artykuł, a w między czasie pojawi się filmik z testu PZW-1


Na koniec jeszcze kilka fotek:




Pozdrawiają Was autorzy projektu!


1 komentarz:

  1. Poszukuję teraz takiego cacka. kiedyś było tego pełno na allegro teraz jak ja i kolega chcemy kupić to niestety nie ma.

    OdpowiedzUsuń